Szósty dzień w Pradze przed czterema laty
Nastał czwartek, wreszcie naprawdę piękna pogoda, mogłam założyć sukienkę z krótkim rękawem :)
Dopołudnie było klasycznie turystyczne, bowiem udałam się z wizytą do swojego dawnego szefa, który w tym czasie urzędował na Małej Stranie. Skorzystałam więc z okazji, żeby tę Małą Stranę "zaliczyć", no i oczywiście Hrad, skoro już byłam w okolicy.
Szef (były) pochwalił się, że właśnie urządzają pokój gościnny. Jednak nigdy potem się nie skusiłam o niego poprosić, zawsze wolę zapłacić niż mieć taki dług wdzięczności, z którego nie wiadomo jak wybrnąć :) A teraz już tam tego szefa nie ma, przeszedł na emeryturę.
Zostałam oprowadzona po wszystkich zakamarkach, ale co ważniejsze - tam właśnie zaczęła się moja kinowa tradycja praska :) Zapytałam bowiem o jakieś kino i szef nachwalić się nie mógł Lucerny, że takie piękne, a miła sekretarka wręczyła mi ulotkę z miesięcznym programem. Okazało się, że następnego dnia grają czeski film... Ale o tym jutro!
Dziś natomiast włóczę się jeszcze po okolicy. Na zamek nie kupowałam żadnego biletu, obejrzałam tylko to, co było dostępne bez.
Maj w Pradze to absolutnie miesiąc sesji ślubnych we wszelkich możliwych miejscach.
To taka pułapka na nieuważnych. Malutkimi literkami dodane, że cena za 10 deka :) Ktoś się skusi na takim ulicznym stoisku, naładują mu na tackę, a potem się zdziwi, że tyle zapłacił - za te pieniądze mógłby gdzie indziej zjeść normalny obiad... Ja sama kiedyś dałam się na to nabrać - na stoisku z owocami, piękne pudełeczko malin cieszące oko, cena przystępna... a potem pan waży je i oznajmia faktyczną cenę, a tobie głupio się wycofać :) No, to były najdroższe owoce, jakie jadłam :)
A tu z kolei od razu sobie ubzdurałam, że to wieża z filmu Kola :)
Skąd mogłam wiedzieć, że trzy lata później będę tu mieszkać?
Wysłałam kartki. Najciekawszych trzeba szukać w muzeach i galeriach.
W taniej jatce kupiłam jeszcze jedną książkę...
A po południu wybrałam się na Vinohrady oglądać piękne kamienice (co mi też polecił eks-szef) i oczywiście focić napisy, reklamy, szyldy, domofony.
Kosmopolitycznie :)
Budki telefoniczne... jeszcze bywają, ale coraz ich mniej. Dopiero w zeszłym roku wpadłam na to, że trzeba je uwieczniać :)
Fotografie z 19 maja 2016 roku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Grób rodziny Hrdlička na Cmentarzu Olszańskim
To jeden z najbardziej znanych i największych pomników na cmentarzu Olszańskim ( Olšanské hřbitovy ). Alois Hrdlička był prawnikiem i sędzią...
-
Na Wietnamczyków natknęłam się już pierwszego dnia w Pradze. W sąsiedniej kamienicy funkcjonował sklep Večerka , do którego udałam się zara...
-
Najwęższa uliczka w Pradze to ciekawostka, która już weszła do przewodników po mieście. Znajduje się na Małej Stranie, a przypomniałam sobie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz