A w drodze do domu kupiłam kolejne filmy w kiosku. Przyznam się jednak, że tych akurat jeszcze do tej pory nie obejrzałam.
W miejscowym, nuselskim antykwariacie z pudełek po 10 koron wygrzebałam dwie książki. Tak na próbę. Dziś myślę, że tych pampeliszek to nigdy nie przeczytam, tym bardziej, że mam już dziesiątki innych nazbieranych i czekających, ale kto wie.
A po południu niespodzianka. Na FB dowiedziałam się, że jest taka willowa dzielnica Ořechovka i zeszłam na dół do kanciapy pana zarządzającego zapytać, gdzie tego w ogóle szukać. Dziwna sprawa, bo pan sam z siebie nie wiedział czy on z Pragi nie był czy co), ale poszukał mi w internecie i wybrałam się, ku wielkiej późniejszej satysfakcji. Na razie nie udało mi się tam wrócić, ale jest w planach.
Ba! Miałam nawet chwilę nadziei, gdy zobaczyłam napis KINO. Sprawdziłam godzinę, była 18.30 - spoko, pewnie za pół godziny będzie seans, teraz tylko się modlić, żeby grali akurat jakiś czeski film.
No właśnie, akurat. Okazało się, że kino nieczynne. I to chyba od dawna.
Po drugiej stronie ulicy były korty tenisowe z drewnianym piętrowym budynkiem. Nikogo nie było widać, więc wlazłam po zewnętrznych schodach na piętro, a tam - ubytovna.
Właściwie chciałam rzucić okiem na pokoje, ale chyba ktoś tam sprzątał, bałam się, że mnie opieprzy i wycofałam się rakiem :)
Na Ořechovce było cudownie również i z tego powodu, że nie uświadczysz tam żadnego turysty :)
Gdy potem kupiłam pierwszy tom serii Praha Neznámá Petra Ryski, znalazłam tam rozdział o tej dzielnicy i obczytałam się nieco. Część z opisanych domów, wybitnych dzieł architektonicznych z lat międzywojennych, zdołałam zobaczyć podczas tego pierwszego spaceru, ale oczywiście nie wiedząc, na co patrzę. Zresztą nazwiska architektów wówczas, cztery lata temu, nic by mi nie powiedziały...
A już później, w domu, z sentymentu do tego spaceru, obejrzałam film Dům na Ořechovce z 1959 roku.
Pisałam wtedy (na innym blogu):
To historia właściciela willi na Ořechovce, który z braku pieniędzy wynajmuje jeden pokój studentowi medycyny. Ten kończy studia, zaczyna pracę, żeni się i chciałby oczywiście żonę sprowadzić do siebie, wynajmując również drugi, przyległy do swojego pokój. Tak rozpoczyna się walka dwóch stron: jedna chce spokoju i ciszy, druga tylko miejsca do życia dla siebie. Problem mieszkaniowy nie tylko u nas był (od "Skarbu" do "Daleko od szosy") i nie tylko u ruskich (patrz "Mistrz i Małgorzata").
Fotografie z 17 maja 2016 roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz