Drugi dzień w Pradze przed czterema laty

Moje samopoczucie w niedzielny poranek było mniej więcej takie, jak tej pani/pana w muzeum potem... Straszna migrena jako rezultat męczącej soboty. Wszelkie plany poszły precz. Mianowicie wybierałam się gdzieś, gdzie wedle przewodnika wstęp był tylko do południa w niedzielę. Tymczasem jednak musiałam wziąć tabletkę i czekać na rezultaty. Szkoda mi było dnia, a tu na dodatek popadywało. Gdy już doszłam do siebie zdecydowałam schronić się pod dachem i pojechać do Muzeum Miasta Pragi.
Najwięcej czasu chyba poświęciłam oglądaniu modelu Pragi, który w XIX wieku wytworzył z papieru Antonín Langweil.
Zajmuje on powierzchnię 20 metrów kwadratowych i odtwarza w połowie już dziś nieistniejący wygląd Pragi. Ze względów konserwatorskich jest tam dość kiepskie oświetlenie, ale można też obejrzeć film.
Oprócz stałej ekspozycji obejrzałam dwie wystawy czasowe.
Stało się już moją małą tradycją powracanie do tego muzeum, bowiem co roku przygotowuje ono piękną wystawę o którejś z historycznych miejscowości, dziś wchodzącej w skład Pragi.
Wydają też do każdej z tych wystaw piękne, świetnie opracowane albumy.
Ale bardzo ciężkie :) Nigdy więc nie zakupiłam żadnego na miejscu, tylko sprowadzałam z muzealnego e-shopu.

Obejrzałam też wystawę o kinach praskich, o których wówczas nie miałam oczywiście żadnego pojęcia, więc i pożytku wiele nie wyniosłam, poza obejrzeniem plakatów do czeskich filmów, które to filmy raczej znałam. No, ale dziś znam więcej, a i to myślę, że jestem na początku drogi :)
A Pana Tau obejrzałam dopiero jakoś tak zimą tego roku :)


Tymczasem zrobiło się już po 14.00, byłam strasznie głodna, a obok muzeum jest McDonald's, więc...
Przyznam, że często nie bywam w tym przybytku, więc zaskoczyły mnie te kozły do oparcia dupska przy czekaniu na swoją kolej :) w Krakowie takich wówczas nie było chyba... Gdyby nie inni klienci, to bym chyba nawet nie wpadła, po co to jest. Podróże kształcą :)

No a potem zrobiłam sobie spacer. Usiłuję teraz odtworzyć trasę wedle zdjęć, ale już wczoraj wspominałam, że mało ich robiłam. Widzę, że byłam w pobliżu dworca autobusowego Florenc (co nigdy potem mi się już nie zdarzyło), że zajrzałam na stację Masarykovo, a potem gdzieś zmierzałam na Karlin.

A następne zdjęcie mam już z Libni. Chyba podjechałam tramwajem do Palmovki.
To było oczywiście śladami Hrabala.

Oczywiście zawsze bawią te czeskie zdrobnienia :) Zaczęłam rejestrować językowe sprawy: szyldy, napisy.

Wróciłam odpocząć do hotelu, a pod wieczór wybrałam się jeszcze na Wyszehrad.
Pierwszy raz zetknęłam się z Nuselskim mostem, on mnie fascynuje do dziś.
Może nie tyle sam most, co koncepcja, że stoi nad domami.
Z Wyszehradu najpiękniejsze są widoki.
Najpierw jednak spieszyłam na cmentarz, obawiając się, że mi go zamkną. A gdy potem już się nimi, widokami tymi, mogłam do woli napawać - wyczerpał mi się akumulator w aparacie. No co za pech. Mianowicie ten drugi został w pokoju. Potem się już nauczyłam, że podstawa przed wyjściem "na miasto" to sprawdzenie, czy jest w torebce zapasowy.
Przewodnik co prawda podawał, jakie tu są pochowane wybitne osobistości, ale to były dla mnie tylko nazwiska - pisarz, kompozytor, uczony. Niewiele o nich wiedziałam. Za to bardzo mnie zainteresowały formy nagrobków - te klasyczne, choćby w arkadach, i te nowoczesne.

Była to oczywiście moja pierwsza wizyta na czeskim cmentarzu, więc i pierwsze spotkanie z czymś, czego u nas nie ma - ponieważ najpopularniejszą formą pochówku jest kremacja, urny są często ustawiane, gdy już w grobie nie ma miejsca, na nim, na płycie, zazwyczaj w takiej oszklonej gablotce, ale czasami i bez tego nawet.

Po cmentarzu kręciłam się dość długo, bo to jedna z moich ulubionych rozrywek :) No i oczywiście potem kościół był już zamknięty. Znaczy bazylika św. Piotra i Pawła. I tak było zawsze! Wiecznie przychodzę za późno. Raz jeden jedyny, gdy byłyśmy tam z przyjaciółką, zobaczyłyśmy otwarte drzwi i dawaj do środka. A tu nas pan cofnął - zamykamy! No chyba mi jest niepisana ta świątynia :)

Fotografie z 15 maja 2016 roku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Grób rodziny Hrdlička na Cmentarzu Olszańskim

To jeden z najbardziej znanych i największych pomników na cmentarzu Olszańskim ( Olšanské hřbitovy ). Alois Hrdlička był prawnikiem i sędzią...