Tym razem mało pragensie, za to dużo albo dla dzieci/młodzieży albo filmowych. Plus parę kryminałów.
Przy okazji tych zakupów wzięłam też małą książeczkę z anegdotami trampskimi. To taka głupiutka seria kieszonkowa z dowcipami, miałam już kilka kupionych z myślą, że będę się rozwijać językowo ucząc się na pamięć kawałów :)
A ten czeski tramping to mnie dość interesuje. To był niesamowity fenomen społeczny powstały w okresie międzywojennym, a wywodzący się poniekąd ze skautingu. Naturalnie za komuny tępiony.
O trampskich osadach na obrzeżach Pragi czytałam już wcześniej w jednej z książek Petra Ryski.
Ale jeszcze mi się tam nie udało wybrać.
Rok temu była akurat za mojej bytności w Pradze wystawa z okazji stulecia czeskiego trampingu, więc przynajmniej tyle zaliczyłam.
I teraz tak: po trzech dniach przetrzymywania paczki z książkami na kwarantannie w przedpokoju otwieram ją dziś, wyciągam kolejne książki, te anegdoty otwieram na chybił trafił:
i czytam w otwartym miejscu pierwszy lepszy dowcip:
Co to jest Rodokaps - oczywiście nie mam pojęcia.
Ale ale.
Powyciągałam już wszystkie książki i odłożyłam na bok papiery, którymi były wypełnione luki. Zaraz, zaraz - co to za zeszyty są właściwie?
No Rodokaps właśnie! Czyli romány do kapsy - powieści do kieszeni! Knihovnička westernů!
Ładnie wyprostowałam pogięte tygodniki i teraz mam zagwozdkę, co z tym zrobić, no bo mimo wszystko opowieści z Dzikiego Zachodu czytać nie będę, a wyrzucić mi szkoda :) Może zaniosę do mojej szkoły czeskiego, ktoś się poczęstuje dla treningu językowego?
O trampach jeszcze będzie, może o wystawie napiszę na razie - a kiedyś koniecznie się wybiorę do tych Černošic, gdzie na prawym brzegu Berounki stoją jeszcze trampskie osady.
Tymczasem mogę obejrzeć reportaż:
Tutaj znalazłam artykuł o trampingu w kinie.
Temat trampingu wiąże się ze skautingiem, a ten w Czechosłowacji reprezentował Jaroslav Foglar i jego powieści zwane foglarovkami. Postanowiłam spróbować i nabyłam dwie:
Czytam, że wyszła w 1958 roku w Polsce pod tytułem Tajemniczy cylinder. No, mówię sobie, kupię, a niech tam. Wchodzę na allegro - jest jeden egzemplarz - STÓWA! Borze szumiący! Co to, to nie. Obędę się oryginałem za 66 koron :)
Oczywiście w bibliotekach nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz