Jubileusz - praski, choć z daleka od Pragi

Mały taki jubileusik czyli dokładnie PIĘĆ LAT TEMU po raz pierwszy zjawiłam się w Pradze. Jak to było tego pierwszego dnia, opisywałam w zeszłym roku. A dziś myślę sobie, co by było, gdyby... gdybym wtedy jednak nie pojechała wcale do Pragi, ale na przykład do Amsterdamu 😉 Życie toczy się od przypadku do przypadku, a w rezultacie człowiek na starość chodzi na kurs czeskiego i przejmuje się, żeby nie wypaść na nim gorzej od młodych. No bo co sobie pomyślą! 

/akurat pewnie ostatnią osobą, o której myślą, jestem ja/

Jeżdżę do Pragi dwa razy w roku, więc teraz powinnam przygotowywać jedenasty i dwunasty wyjazd, ale wiadomo - pandemia mnie oszwabiła. Z dwóch zeszłorocznych i jednego tegorocznego. I oby na tym był koniec! 

Nieśmiało sobie myślę, dokąd mnie jeszcze moja miłość do Pragi zaprowadzi, być może donikąd, bo w moim wieku już się wielkich planów nie robi, ale NIGDY NIE WIADOMO 😀

Jakby w prezencie jubileuszowym doniesiono mi, że po ćwierćwieczu wyszło nowe wydanie Pragi magicznej Ripellino. Wreszcie ta kultowa książka znajduje się w zasięgu normalnych ludzi (bo ceny antykwaryczne do tej pory były dość nienormalne). Ale skoro już jest dostępna, wcale się nie spieszę z zakupem. Ćwiczę cierpliwość, zażądam pod choinkę, będę czytać w zimie.

Tymczasem wybrałam niektóre ze zdjęć rozmaitych napisów z tego pierwszego wyjazdu. Namiętnie je fociłam, bo już wiedziałam, że będę się czeskiego uczyć (choć myślałam, że dam radę jako samouk), a przede wszystkim - bo mnie część z nich niemożebnie śmieszyła. Tak już mamy, prawda? Brzda, porucha, vozidlo, ohleduplné, czerstwa pizza, tam - ale co tam? że kolo to rower, że szkoła základní to nie jest szkoła zakładowa (pełno ich wszędzie, a  u nas to chyba te wszystkie szkoły przyzakładowe polikwidowali). Cóż, Czechów też bawi nasz samochód. Albo pomoc drogowa.

1 komentarz:

Majowa Praga 2023

Okropne to jest, żeby tak kompletnie nie mieć czasu na tego bloga. Zbliża się kolejny majowy wyjazd, a ja nawet nic nie napisałam o tym z ze...