Na dachu Lucerny


O Lucernie usłyszałam już za pierwszym pobytem, ale jedynie jako o kinie. Tak mi się wówczas ustaliła tradycja, że za każdym razem w Pradze idę tam na film. Natomiast nigdy jakoś nie schodziłam budynku wzdłuż i wszerz, ani nie zainteresowałam się głębiej jego historią, poza oczywistością czyli że został wybudowany przez dziadka prezydenta Havla i że znajduje się tam słynna rzeźba Davida Černého "Koń".

Ale nawet nie wiedziałam, że lucerna to po czesku latarnia :)
Potem przeczytałam, że małżonka budowniczego pałacu, Emilie Havlová, gdy zobaczyła po raz pierwszy plany fasady budynku, powiedziała:
- Przecież to samo szkło, to wygląda jak jakaś latarnia!
I tak zostało.

W międzyczasie w czeluściach Facebooka znalazłam profil Střecha Lucerny i zeszłego sierpnia, akurat przebywając w Pradze, przeczytałam, że organizują przez kilka dni wielki spęd na dachu - chodziło o zebranie środków na dokończenie inwestycji/przystosowanie dachu do działalności ogólnie rzecz biorąc kulturalnej. Oczywiście musiałam skorzystać z takiej okazji - wyleźć na dach niecodziennie się zdarza :)
Było to ostatniego mojego wieczoru w Pradze, a od dwóch czy trzech dni byłam z lekka kontuzjowana, kulałam po prostu, stopa mnie bolała i z pewnością nie nałaziłam się po tym dachu tyle, ile bym chciała - zwłaszcza, że tam co krok to schody i schodki.
Jak wspomniałam w poprzedniej notce, droga na dach wiodła windą typu paternoster, co było dodatkową atrakcją.
Na dachu tłumy dzikie :)
I atmosfera pikniku.
Oczywiście Czesi nie byliby sobą, gdyby nie uruchomili z tej okazji kramiku z napitkami.
Każdy robił co chciał, jedni fotografowali, inni popijali, inni jeszcze leżeli na deskach, którymi dach był już częściowo wyłożony i opalali się czy oglądali płynące po niebie chmury i myśleli o niebieskich migdałach.
Bardziej kumaci w topografii Pragi rozszyfrowywali bliższe i dalsze budynki.
Było bardzo sympatycznie, choć tłoczno.
Trochę jak na pokładzie statku, zawieszeni gdzieś między wodą/ziemią a chmurami :)

























Fajne wspomnienie słonecznego popołudnia końca lata. Mam nadzieję, że i podczas najbliższego, majowego wyjazdu, spotka mnie choć jedna równie miła niespodzianka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Majowa Praga 2023

Okropne to jest, żeby tak kompletnie nie mieć czasu na tego bloga. Zbliża się kolejny majowy wyjazd, a ja nawet nic nie napisałam o tym z ze...