"Kluci z libeňského ostrova" + film "U mě dobrý"


Książkę kupiłam zwabiona praskim tytułem - Chłopcy z wyspy libeńskiej. To literatura przygodowa dla dzieci/młodzieży, osadzona w realiach praskich przedwojennych przedmieść - w trójkącie między Libnią, Vysočanami i Prosekiem.
Ukazała się w 1934 roku i potem już nie była wznawiana.

Przeczytałam bez zaglądania do słownika, aczkolwiek mam wątpliwości, czy niektóre słowa nie są tam podane w wersji starej czy po prostu nieliterackiej. Ale takie sprawy będę rozstrzygać, gdy dłużej pouczę się czeskiego :)
Historia jest taka. Nauczyciel zachęca chłopców do patriotycznej postawy i przede wszystkim do czynienia zawsze dobra,a przeciwstawiania się złu. Jeden z nich wpada na pomysł założenia spółki dla wzajemnego wspierania się i pomagania sobie w nauce i dla wspólnej zabawy. Przyjmują nazwę Kluci z libeňského ostrova, bowiem tam właśnie, na libeńskiej wyspie-niewyspie (to w rzeczywistości półwysep) zazwyczaj spotykali się popołudniami po lekcjach.
Traf chce, że wpadają na trop tajemniczych skośnookich cudzoziemców. Są to czasy kryzysu i czasy, gdy pojawiają się szpiedzy przemysłowi - chcą ukraść tajemnice wyrobu czeskiego barwionego szkła.
No i tutaj już zaczyna się cała awanturnicza akcja.
Taka kategoria książek nazywa się po czesku dobrodružné - czyli po naszemu przygodowe.






Czysta poezja :)

Bardzo żałowałam przy lekturze, że nie byłam jeszcze na libeńskiej wyspie. Przejrzałam teraz zdjęcia z maja 2017 z wycieczki w poszukiwaniu kuli czyli plynojemu. Tam z góry - być może - był widok w tę stronę... myślę, że te wysokie budynki w tle mogą być za Wełtawą, na Holešovicach, a odgradzająca je od pierwszego planu (czyli ogródków działkowych na Palmovce) zieloność to drzewa na wyspie właśnie. Ale za to nie ręczę :)

Przekonam się już niedługo, bo planuję spacer po Holešovicach za trzy tygodnie równiutkie. Trzy tygodnie i cztery godziny :)
Na pewno nie przejdę się libeńskim mostem, który został zamknięty z powodu katastrofalnego stanu i w tych dniach ważą się jego losy - chcą go zburzyć, tym bardziej, że - zdaje się - nie został uznany za zabytek. Trwa awantura.

Tak więc własnych zdjęć stamtąd nie posiadam jeszcze, ale oto, co znalazłam z Libni w kontekście akcji książki :)
Zwracam uwagę na szyld na rogu. Kadeřnictví. Czyli fryzjer. Za diabła nie mogłam tego zapamiętać... aż wreszcie skojarzyłam (nieco wymuszenie, wiem) z... nożyczkami :)
(kade)żnictwi=nożyczki :)

Zajrzałam do najstarszej mapy Pragi, jaką posiadam czyli z 1979 roku - ale oczywiście wygląd tych okolic różnił się już znacznie od lat 30-tych :) Może w maju wypatrzę w antykwariacie jakąś mapę z przedwojennych czasów?


A widok aktualny jest taki:
To znaczy aktualny... nie wiem, jak często są aktualizowane mapy google... na tym zdjęciu widać budowę apartamentowców na wyspie, ma ich tam powstać sporo.


Przy okazji zajrzałam też na ciotkę Wiki w kwestii libeňského ostrova i dowiedziałam się, że został tam w 2008 roku nakręcony film pod tytułem U mě dobrý, w reż. Jana Hřebejka.
Na samej wyspie libeńskie jeszcze nie byłam, to pomyślałam, że chociaż na filmie obejrzę, co uczyniłam. I czego nie żałuję.
Dla mnie to kwintesencja czeskiej komedii, nie ma tam nachalnego czy wulgarnego humoru, jest za to zaduma nad ludzkimi losami i ciepłe uczucia przyjaźni, wzajemnego wspierania się w trudnej chwili. Taki film absolutnie bez żadnej napinki.
Jest hostinec na wyspie, jest jego właściciel, jest kilku stałych klientów... każdy z nich ma swoją historię. A gdy jeden z nich, taka sierota, pogardzana przez własną żonę, daje się podpuścić klice oszustów, którzy na pchlim targu mamią naiwnych grą w trzy kubki - i przegrywa wszystkie pieniądze odłożone na obiecany żonie urlop nad morzem - inni postanawiają te pieniądze dla niego odzyskać i wdrażają w życie PLAN.
Szereg świetnych scen, na przykład peep show na tymże pchlim targu czy fałszywy kominiarz pojawiający się "przypadkiem" na ślubach albo próba sprzedaży kosmetyków Runway. I świetni aktorzy: Boleslav Polívka, Jiří Schmitzer, Lenka Vlasáková, Miroslav Vladyka, Josef Somr, Petr Forman, Simona Babčáková...
Oczywiście zaraz sobie przeglądnęłam zdjęcia na jednej z ulubionych stron internetowych Filmová místa, gdzie można się dowiedzieć nieco więcej o lokacjach filmowych. Mnie oczywiście interesuje (na razie) tylko Praga i jak tylko obejrzę jakiś film tam usytuowany, zaraz sprawdzam, co, gdzie i jak :)

Niestety nie znalazłam na You Tube filmu w całości, tylko fragmenty, w dodatku kiepskiej jakości.





A pchli targ jest na Kolbenovej, jak się dowiedziałam ze wspomnianej filmowej stronki... i tak myślę, że widziałam go z pociągu, jadąc w sobotni poranek do Klanovic. Dziki tłum ludzi. I znowu - dlaczego nie sfotografowałam przez okno? Z jednej strony wydaje mi się, że i tak za dużo zdjęć robię, że wiszę na tym aparacie jak Japończyk... A z drugiej ciągle jest ich mało i każde się przydaje :)

Dopisek
Bo jestem ciućma. Zapomniałam, że mapy starej co prawda nie posiadam, ale przecież mam kilka albumów o dawnych praskich przedmieściach, do których dołączone są reprodukcje fragmentów mapy z 1938 roku. Czyli idealnie.
Proszbardzo.
Inna sprawa, że na takim małym zdjęciu to niewiele widać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Grób rodziny Hrdlička na Cmentarzu Olszańskim

To jeden z najbardziej znanych i największych pomników na cmentarzu Olszańskim ( Olšanské hřbitovy ). Alois Hrdlička był prawnikiem i sędzią...