Wystawa o budownictwie z wielkiej płyty w Muzeum Sztuki Dekoracyjnej


W Muzeum Sztuki Dekoracyjnej byłam pierwszy raz. A i to tylko dlatego, że przed wyjazdem natknęłam się w internecie na informację, że właśnie kończy się tam wystawa poświęcona budownictwu z wielkiej płyty - Bydliště: panelové sídliště / Plány, realizace, bydlení 1945–1989. Ja przyjechałam w sobotę, a w niedzielę był ostatni dzień wystawy. A ja jakoś dość zainteresowana jestem tematem.
Toteż pognałam na ul. 17 Listopadu, ledwo się rozgościłam w hotelu i wypiłam pierwszą herbatkę :)
Muzeum nazywa się po czesku Uměleckoprůmyslové museum, a tu jest jego strona.


Niestety, ze względu na okoliczności nie posiadam zdjęcia fasady budynku, co wyjaśnię na końcu.

Już przed wejściem przywitały mnie plakaty reklamujące aktualne wystawy, z czego daję tu dwa: po lewej wzmiankowanej ekspozycji, która mnie tu w ogóle przyciągnęła, a po prawej plakat wystawy fotografii Koudelki, wygląda na to, że fantastycznych - ale ponieważ Koudelka będzie do września, zostawiłam go sobie na następny raz.



Miało być po lewej, po prawej... ale z niewiadomych przyczyn zdjęcia ustawiają mi sie jedno pod drugim i kompletnie nie wiem, co zrobić, żeby były obok siebie. Poprzednim razem udało się, ale już nie pamiętam, jak.


Ja nie lubię za dużo czasu na raz spędzać w muzeach, tak mniej więcej godzinka to jest aż nadto, więc mimo nieco niższej ceny, jaka obowiązuje za bilet od razu na dwie wystawy, kupiłam tylko na jedną, spokojnie odkładając drugą na sierpień.


I równie spokojnie sobie wystawę oglądałam, robiąc cały czas zdjęcia, m.in. paneli z opisami, żeby sobie je potem przestudiować w domu, a także korzystając z pomocy miłej pani pilnującej, która mnie życzliwie objaśniała, czy coś jest w Pradze czy nie... do momentu, kiedy napatoczyła się jakowaś Zasadnicza.
Ta absolutnie i kategorycznie stwierdziła, że zdjęć robić nie wolno. Podniosłam co prawda zastrzeżenie, że pytałam w kasie i poinformowano mnie, że właśnie wolno - ale to dla Zasadniczej nie było wiążące. Nie, bo nie i już.
No cóż się miałam z koniem kopać.
Pocieszyłam się, że kupię sobie wydawnictwo towarzyszące wystawie (naprawdę mnie bloki interesują).
W rezultacie nie kupiłam, bo było duże i ciężkie, nie dałabym rady zabrać do walizki. Upewniłam się, że sprzedają je online... a teraz boję się nawet wejść tam, żeby sobie kosztów nie narobić, bo na jednej książce się nie skończy, już ja to wiem :)



Vlastimil Beneš - Panelové domy, 1960


Przykład urządzenia mieszkania w bloku. Do takich wnętrz mam ogromny sentyment.


Ten film to nawet mam i kto wie, może jeszcze dziś obejrzę, bo właśnie się zastanawiam, co wybrać na wieczór - a na pewno będzie to film czeski :)
Panelstory czyli jak sie rodzi osiedle wyreżyserowała Věra Chytilová w 1979 roku i zdaje się film, jako satyra na ówczesne społeczeństwo, powędrował na długi czas na półkę.

A to zdjęcie (to znaczy zdjęcie zdjęcia) dokumentujące wyburzanie starych domów, chyba na Żiżkowie, żeby zrobić miejsce pod nową zabudowę. Serce się ściska.

Wystawa o osiedlach bloków miała u mnie zaplanowany ciąg dalszy, wedle tego, co odkryłam jeszcze przed wyjazdem. Mianowicie miałam adres pierwszego bloku z wielkiej płyty postawionego w Pradze oraz obserwatorium astronomicznego, również w pewien sposób z wielką płytą powiązanego. Dziś jeszcze nie chcę zdradzać szczegółów :)
Ciag dalszy nastąpił istotnie, ściśle według planu, o czym opowiem wkrótce.

Tymczasem zmierzamy do wyjścia.

Tam za murem jest żydowski cmentarz, bo znajdujemy się na Josefovie.





W Muzeum są piękne wnętrza, jest kilka stałych ekspozycji i niewątpliwie, gdy kiedyś pogoda nie dopisze, zwiedzę je sobie dokładniej. Tu jest zarys jego historii.

Teraz wyjaśnienie, dlaczego nie ma fasady. Otóż, gdy wyszłam z powrotem na ulicę, zobaczyłam autobus szykujący się do odjazdu w pobliżu. A właśnie sobie przecież postanowiłam przed wyjazdem, że dam się ponieść chwili :) że nie będę, jak zawsze, chodzić według planu tylko i wyłącznie, że czas już najwyższy pozwolić działać impulsom.
No i właśnie impuls kazał mi wsiąść do autobusu, o którym kompletnie nic nie wiedziałam, jaką ma trasę, gdzie jedzie i gdzie wysiądę.
Skończyło się szczęśliwie :)

Na koniec wyjaśnienie zagadki pierwszego zdjęcia.
Tak wygląda ogrodzenie od strony ul. 17 Listopadu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Majowa Praga 2023

Okropne to jest, żeby tak kompletnie nie mieć czasu na tego bloga. Zbliża się kolejny majowy wyjazd, a ja nawet nic nie napisałam o tym z ze...