Z moich czeskich lektur - "Nový Svět na Hradčanech"


Jan Blesík - Nový Svět na Hradčanech

Internety powiedziały, że wyszła książka o Nowym Świecie hradczańskim i oczywiście nie czekałam na następny wyjazd do Pragi, tylko szybciutko nabyłam online.
Czego się spodziewałam?
Wspomnień.
Jakoś tak zrozumiałam zajawkę wydawnictwa.
Wspomnień jednego z mmieszkańców tej ulicy, który spędził tam 25 lat.
A co dostałam?
Monografię.
Napisaną w 1974 roku i pozostałą w rękopisie.
Sam autor miał ciekawy żywot (obyś żył w ciekawych czasach!)... Był katolickim księdzem, w 1950 roku dostał swoje dziesięć latek (za krytykę reżimu i oczywiście za szpiegostwo na rzecz Watykanu), które odsiedział we wszystkich chyba komunistycznych więzieniach. Po wyjściu z więzienia pracował jako ogrodnik, a że z wielkim upodobaniem oddawał się pracy naukowej, napisał też monografię ulicy, przy której zamieszkał.
No, to jest rzecz oparta na skrzętnych poszukiwaniach w archiwach i oczywiście chwała autorowi za to. Ale byłam lekko zawiedziona.
Na szczęście wydawca zdecydował się dołączyć do książki część rzeczywiście wspomnieniową, którą napisał znany mi już Dan Hrubý, autor serii Pražské příběhy.
Tak więc oprócz informacji, kto i za ile kupił dom n.3, mogłam wyczytać i o mieszkańcach z drugiej połowy XX wieku. I o wizycie Allena Ginsberga. I o malarzu Josefie Steklý, który przeżył pół życia w hospodzie U Černého vola (a jakże). O Švankmajer ach, którzy kupili tu dom od zamiatacza dziedzińców na Hradzie, a potem zamiatacz orzekł, że się nie wyprowadzi na Stare Miasto, gdzie miał nowe mieszkanie, bo będzie miał za daleko do pracy - i tak Švankmajerowie nie mieli ani domu ani pieniędzy, które zresztą pożyczyli od krewnych.
No, a najprzyjemniej było pooglądać zdjęcia :)







Tu zdjęcie tego samego (mniej więcej) miejsca z mojego zeszłorocznego spaceru:

A tu sam autor przy swojej ogrodniczej pracy.



Obiecałam sobie, że odbędę tam ponownie pielgrzymkę, wiedząc już nieco więcej o tym miejscu, tym bardziej, że wówczas, w maju 2017 roku, nie miałam pojęcia o tym, że na pobliskiej uliczce Na Náspu mieszkał jeden z mych ulubionych czeskich reżyserów Karel Kachyňa.
Muszę też odwiedzić miejscową kawiarenkę. Może spotkam tajemniczy wehikuł z serii pojazdów a' la Juliusz Verne, które konstruuje jeden z mieszkańców?
A tymczasem już wybieram zdjęcia z zeszłorocznego spaceru do następnego postu.

3 komentarze:

  1. Wielka szkoda. Faktycznie można było pomyśleć, że będą to wspomnienia o tym miejscu (na okładce jedno zdanie takie wymowne). Zanudziłabym się przy monografii.
    A jakie filmy Karela Kachyňa polecasz? Widziałam tylko jeden, chyba wiadomo jaki :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie masz na mysli "Śmierć pięknych saren" :)
    Mnie podobał się na równi "Kočár do Vídně", "Noc nevěsty" i "Ucho". I "Fany", bardzo. Widziałam 27 jego filmów - ale mi jeszcze sporo zostało :)
    Zauważyłam w czeskim internecie, że czasem pojawiają się przy jego nazwisku zarzuty o pedofilię. Nie wiem, czy biorą się stąd, że robił dużo filmów z dziećmi i na przykład były sceny z gołą pupką (tak naturalne przecież) czy też jakieś głębsze motywacje istnieją. Dziś by ci krytycy mieli używanie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, "Śmierć pięknych saren" :) Dzięki za polecenie filmów, zapisuję sobie i będę oglądać! :)

      Usuń

Štencův dům jeszcze raz (na You Tube)

  Pisałam swego czasu o tej kamienicy , a dziś trafiłam na film o niej na profilu Adama Gebriana, który dość często przeglądam. Pan Gebrian ...