Sierpniowa Praga 2024

I znów to samo. Za chwilę kolejny wyjazd, a tymczasem na blogu posucha. Przy każdym powrocie obiecuję sobie, że teraz to już będzie inaczej, że opiszę te wszystkie miejsca, w których byłam... a wychodzi po staremu. Więc nawet nie ma co obiecywać, że się to zmieni w najbliższym czasie 😢 Zresztą - zobaczymy.

Tymczasem garść wspomnień z zeszłorocznego sierpnia. Mieszkałam jak zwykle u dominikanów. Zwiedzałam opuszczony zamek Veleslavin (z zewnątrz oczywiście), renesansowy vodovodní domek, wypatrzyłam ulicę przechodzącą przez dom, wybrałam się obejrzeć zabytek techniki, sprawdzałam, czy czasem nie odsunie się fragment ściany w kamienicy, maskujący wjazd do garażu (niestety nikt nie wjeżdżał ani nie wyjeżdżał), na własne oczy widziałam osławionego pana z misiem, w ramach wspomnień wróciłam do dworcowej restauracji na Braniku, oczywiście zaliczyłam kolejny cmentarz i kolejny przewóz przez Wełtawę, kolejne dzieło znanego czeskiego artysty, kolejny żydowski cmentarz, wlazłam na kolejną wieżę/wieżyczkę (i oczywiście bałam się zejść), oglądałam nowe budynki i stare konstrukcje, odwiedziłam Instytut Meteorologii i wróciłam po własnych śladach do kina Lucerna, po raz pierwszy spacerowałam w Jeleniej fosie, a z okazji 15 rocznicy pierwszego przyjazdu do Pragi zafundowałam sobie seriale do oglądania w zimowe wieczory. A na końcu - spotkanie z czeskim kosmonautą przy jego własnym pomniku 😍






















Sierpniowa Praga 2024

I znów to samo. Za chwilę kolejny wyjazd, a tymczasem na blogu posucha. Przy każdym powrocie obiecuję sobie, że teraz to już będzie inaczej,...